Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lyssy z miasteczka Brzozów. Mam przejechane 43623.53 kilometrów w tym 436.54 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lyssy.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 138.54km
  • Czas 06:48
  • VAVG 20.37km/h
  • Sprzęt American Eagle
  • Aktywność Jazda na rowerze

ALPY 2016 DAY 1

Piątek, 29 lipca 2016 · dodano: 11.10.2016 | Komentarze 0

Opisywał Michał

Pomysł na wyprawę po Alpach zrodził się w naszych głowach gdzieś pod koniec zeszłego roku. Jako, że pomysł to nie wszystko, trzeba było zastanowić się, jak to zrobić, abyśmy mogli wspólnie, w jednym czasie, zrobić sobie wolne w pracy i poświęcić około dwóch tygodni na jego realizację. Wszystko wyjaśniło się pod koniec maja, a wtedy upewnieni, że czas nie stoi na przeszkodzie, rozpoczęlismy intensywne przygotowania. Zakupiliśmy niezbędne mapy,sakwy i bagażniki oraz doprowadziliśmy rowery do takiego stanu, aby podczas wyjazdu nie zdarzyła się żadna awaria techniczna wynikła z naszych zaniedbań.
W międzyczasie nawiązaliśmy kontakt ze sponsorem naszego wyjazdu, firmą Vivio z Brzozowa, która zaoferowała pomoc w realizacji naszego przedsięwzięcia.
Następnie przyszedł czas na opracowanie przebiegu trasy i rozpoznania obiektów czy dróg, które będą nas szczególnie interesować w trakcie trwania wyjazdu.
Potem zintensyfikowaliśmy treningi, aby być w dobrej formie, a gdy nadszedł koniec lipca, nastąpił start naszej wyprawy.
Dzień 0:
Wyprawa rozpoczęła się w Brzozowie, pod siedzibą firmy Vivio, skąd Radek- właściciel podwiózł nas do Rzeszowa, gdzie przesiedliśmy się do umówionego busa, który zawiózł nas pod Wiedeń. Wyjechaliśmy około 19, na miejscu, po nocnym postoju byliśmy około 11. Pożegnaliśmy kierowców i zaczęliśmy
przygotowywać rowery do jazdy.
Dzień 1:
Po odpowiednim zamontowaniu wszystkich naszych ciężarów, w dość sporym upale ruszyliśmy w trasę. Pierwsze kilometry z sakwami zawsze są ciężkie i długo nie można się przyzwyczaić. Każde ruszenie, hamowanie czy nawet skręcanie jest zupełnie niepodobne do jazdy na pustym rowerze. Można powiedzieć, że jest się bardziej motocyklistą niż rowerzystą, ale zamiast silnika ma się swoje nogi :) Pierwsze 50 km minęły szybko i dość nudno, trasa minimalnie wznosząca się, ale bez ciekawych widoków. Ciekawie zaczęło się robić za miasteczkiem Gloggnitz, gdzie napotkaliśmy pierwszy poważniejszy podjazd. Miał on około 12 km długości i wyniósł nas na wysokość prawie 1000 m n.p.m. Ze szczytu rozpościerały się ładne widoki, a najpiękniej wyglądał autostradowy wiadukt, pod którym, a potem ponad którym przemierzaliśmy trasę. Po krótkim, łagodnym zjeździe dotarliśmy nad brzeg rzeki Mur, skąd trasą rowerową R2-Murradweg, przy bardzo delikatnym spadku, dojechaliśmy wieczorem do miasta Bruck am Mur, a tuż za nim, upewniwszy się, że nikt nie będzie nam przeszkadzał, rozbiliśmy namioty, wykąpaliśmy się w rzece i poszliśmy spać.
OPIS z Fb





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zycie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]