Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lyssy z miasteczka Brzozów. Mam przejechane 43623.53 kilometrów w tym 436.54 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lyssy.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 155.00km
  • Czas 07:51
  • VAVG 19.75km/h
  • Sprzęt American Eagle
  • Aktywność Jazda na rowerze

ALPY 2016 day 7

Piątek, 5 sierpnia 2016 · dodano: 11.10.2016 | Komentarze 0

No Michał jak nic:
Jeśli można liczyć dzień ósmy od północy, to napiszemy tylko tyle, że rozpoczął się on od niezłej burzy. Wśród grzmotów i ulewy spaliśmy ukryci pod wiatą, licząc po cichu, że może do rana przejdzie i będzie przyjemnie. Niestety nic z tego. Deszcz nie dawał za wygraną, do tego temperatura spadła do 10 stopni C. Z braku perspektywy na kontynuację wyprawy, nie wychylaliśmy się ze śpiworów, przewracając się z boku na bok. Kilka metrów obok nas, swój hamak rozwiesiła samotna podróżniczka, którą zauważyliśmy dopiero wtedy, gdy któryś z nas podniósł się z pozycji leżącej. Wymieniliśmy pozdrowienia i spaliśmy dalej, licząc na poprawę pogody. Pod wieczór zrobiliśmy krótką wycieczkę w dół wioski, aby uzupełnić zapasy jedzenia i ugotować coś ciepłego na kolację. Sprawdziliśmy prognozę pogody, zjedliśmy, pożartowaliśmy i o dziwo spaliśmy dobrze przez całą noc, w perspektywie mając kolejne dni wyprawy przed sobą.

Nazajutrz temperatura nie podniosła się ani o stopień, na szczęście rozchmurzyło się i mogliśmy ruszyć w dalszą drogę. Na początek dnia uporaliśmy się z podjazdem na granicę włosko-austriacką w Reschen, po drodze mijając przepiękne i malownicze jeziora. Jedno z nich powstało na skutek zbudowania tamy i zalania doliny, w której w przeszłości były zabudowania. Pamiątką po wiosce jest pozostawiona we wschodniej części jeziora wieża kościelna, która dodaje uroku temu miejscu. Z granicznej przełęczy dotarliśmy do narciarskiego miasteczka Nauders, a stamtąd pięknymi serpentynami znów wjechaliśmy na około 20 kilometrów na teren Szwajcarii. Jako, że wysokie partie gór pozostawały coraz bardziej za naszymi plecami, do miasteczka Landeck wjechaliśmy już w strojach letnich. Pozostawiliśmy za sobą śniegi i wytyczoną ścieżką ciągnącą się wzdłuż rzeki Inn zmierzaliśmy do Innsbrucka. Częściowo ścieżka odbiegała od rzecznego koryta, co powodowało konieczność krótkich acz stromych podjazdów. Niemniej jednak większość dnia spędziliśmy na zjazdach i dzięki temu przemierzyliśmy ponad 150 km. Na nocleg zatrzymaliśmy się tuż przed Innsbruckiem, na kempingu w miejscowości Vóls. Jako, że bywamy leniwi, poprosiliśmy o miejsce w jakimś garażu, zamiast rozkładać swoje namioty. Akurat było dostępne takie miejsce, więc z chęcią z niego skorzystaliśmy. Co prawda po godzinie od rozłożenia się przyszedł do nas właściciel kempingu i poprosił, abyśmy nie zamykali na noc głównej bramy, bo nie chce być odpowiedzialny za nasze ewentualne uduszenie z braku tlenu, ale po chwili znalazł klucz do mniejszych drzwi bocznych i nie było problemu, a noc zapowiadała się znowu całkiem rześka.
Facebook





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ianas
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]